Ferie w szkole? Super sprawa! Codziennie wyjście i świetna zabawa!

W pierwszym tygodniu ujarzmiamy domowe potwory i smoki – Gburię-furię,  Chciwuska, Kichoprychacza… O nich przeczytaliśmy w „Małej Encyklopedii Potworów Domowych”.

W pierwszym dniu ferii obejrzeliśmy film “Fernando” w kinie Cinema City. Później zaleźliśmy i nazwaliśmy różne potwory…na szczęście są na nie specjalne lekarstwa – spokój, przytulasy, salwy śmiechu lub cynamon, pieprz i imbir…!

Dzień drugi był pełen atrakcji – zwiedziliśmy wszystkie wystawy w Muzeum Mocak – było co oglądać! Niektóre eksponaty były śmieszne, inne dziwne ale wszystkie bardzo ciekawe. Po powrocie do szkoły zastanawialiśmy się czy smoki zawsze musza być straszne? Niekoniecznie…nasze na przykład były bardzo słodkie (Pewnie dla tego, że malowaliśmy je na waflach przy pomocy lukru 😊)

Trzeciego dnia wybraliśmy się do Muzeum Inżynierii Miejskiej gdzie bawiliśmy się na interaktywnych wystawał “To takie proste” i “Wokół koła”. Gdyby nie głód zostalibyśmy tam do nocy…

Niektóre potwory, takie jak Kichoprychacz (wywołuje katar, gorączkę i kaszel – a czepia się każdego i małego i dużego!) najbardziej boją się prawdziwych witamin…zrobiliśmy, więc prawdziwe odstraszacze na Kichoprychacza – potwory z owoców!
Samo zdrowie😊

Czwartek był dniem dla aktywnych 🙂 Wybraliśmy się na lodowisko i świetnie sobie radziliśmy! Brawa dla nas!!! A w szkole zrobiliśmy smocze dmuchawki! Zobaczcie!

Ostatni dzień…jaka szkoda:( Dziś też było wesoło. Najpierw warsztaty w Muzeum Lotnictwa – składaliśmy drewniane modele samolotów!
Jesteśmy z siebie bardzo dumni, bo niełatwe to było zadanie…
Po powrocie wspólnymi siłami napisaliśmy bajkę pt. “Smok czy smog” i wykonaliśmy do niej ilustrację. Obejrzyjcie zdjęcia i przeczytajcie nasze dzieło.

                                                                                                       „Smok i smog”

Adam, Bartek, Gabrysia, Kamil, Bartek ,Franek

Dawno temu, kiedy Kraków jeszcze był grodem, a Krakowem rządził król Krak, nagle nad miastem pojawiła się dziwna rzecz. Czarny, czaaaarny cień. Wyglądało to jak Nocna Furia, ludzie w krzyk. Wszyscy pobiegli do Króla Kraka.
– Królu! Królu!
– Co się dzieje?
– Coś osiedliło się pod Wawelem (a wtedy było to wzgórze bez zamku). W jamie pojawiło się coś strasznego. Król podreptał ze swoimi rycerzami. Okazało się, że to jest SMOK. Był cały zielony i miał łuski. Nie wiadomo ile miał głów. Jedni mówili, że trzy inni, że siedem. Nie wiadomo. W każdym razie był bardzo przerażający. Smok ziewnął. Zionie ogniem i mówi:
– Będę jadł dziewczyny. Macie mi dawać najpiękniejsze księżniczki. Poza tym zjem każdego, kto przyjdzie do mojej jamy. I będę jadł owce i inne zwierzęta.
Ludzie byli przerażeni, ponieważ rzeczywiście zaczął to robić. Szukali ratunku. Pobiegli do króla:
– Królu, królu, jak się pozbyć tego smoka?
Chcieli dowiedzieć się, co zrobić , żeby nie pożarł wszystkiego. Poszedł posłaniec. Dowiedział się, że smok chce najpiękniejszą kobietę mieszkającą w grodzie. Az wtedy zdenerwował się, że jej nie mógł znaleźć,  i zaczął tupać i tupał i tupał a wszędzie zrobiło się trzęsienie ziemi. Więc poszedł szukać rycerzy.
Tymczasem król Krak ogłosił, żeby przyszli wszyscy najodważniejsi rycerze i chłopacy. Zgromadził armię, i kawalerię, łuczników, piechotę. Poszli atakować smoka. Lecz smok wygrał z nimi. Mimo to był ciągle nienasycony i miał ochotę zjadać wszystko. Król głowił się okropnie: co zrobić, żeby obronić swoich poddanych, których jest coraz mniej?? Owcy już prawie nie ma- zostały wyżarte. Co tu zrobić? Co tu zrobić? Aż pojawił się pewien chłopak z metalową nogą. Twierdził, że wyłącznie on może pokonać smoka, bo ma mocne ręce. Miał taką moc i potęgę, że smoka zamroził na 100 lat. Minął ten czas i znowu zaczął atakować. A później przyszedł szewc i wymyślił, że zrobią owcę. Wtedy smok ją zjadł. Piekło go w gardle, więc poszedł nad Wisłę i pił wodę. Napił się jej tak dużo, aż wybuchnął. Chcecie wiedzieć co było w tej owcy? Granaty, siarka, smoła, dynamit, bomba atomowa… od tego czasu ludzie w Krakowie zmagają się z pewnym problemem. Wisła jest strasznie brudna po wybuchu tych wszystkich rzeczy, które miał w brzuchu smok. Potwór zniknął i  Krakowianie myśleli, że są bezpieczni. Było tak przez prawie 1500 lat. Aż nagle nad Krakowem pojawiło się coś strasznego. Coś bardzo, bardzo strasznego… wyobraźcie sobie, że po 1500 latach od czasu, kiedy w Krakowie pojawił się smok, znów na niebie pojawił się czarny cień. Znów Krakowianie nie  byli bezpieczni. Zaczęli się zastanawiać: czy wrócił smok? Czy wrócił SMOK? Nie mamy Króla- do kogo mamy iść? Poszli do Prezydenta (Kapitana Hot-doga). Pytali się go :
– Co to za cień? Co to za czarny, straszny cień? Czy to SMOK?
– nie, to: SMOG?
– a cóż to jest ten smog? dlaczego on tutaj jest?
– bo zanieczyszczamy powietrze
– w jaki sposób?
– autami, pyłami wytwarzanymi przez ludzi,
– i niestety rozprzestrzenił się smog po całym powietrzu i Krakowianie znów nie byli bezpieczni. Ale pojawili się rycerze w dziwnych maskach. Zaczęli chodzić po Krakowie. Nie udało się pokonać smogu, ale mogli się przed nim chronić.
(A w tym dniu był właśnie środek lata i ulatniała się Wisła, a więc dlatego pojawił się ten smog)
Prezydent zaprosił na spotkanie samych mądrych ludzi, aby znaleźć sposób na uratowanie miasta. Jest cos gorszego niż smok, który zjada ładne dziewczyny oraz dzieci, ale zabija wszystkich. Dusi podstępnie. Musimy znaleźć jakiś sposób. I wymyślili takie sposoby:
– będziemy chodzić pieszo zamiast jeździć autami
– posprzątamy Wisłę
– wdrapiemy się na kominy i założymy takie specjalne sitka na dymy
– zmienimy piece z opalanych drewnem i węglem na takie co nie trują,
I oby to  nie była tylko bajka!